piątek, 9 maja 2014

Kapsułki z łożyska


Zdecydowałam się w  końcu i zamówiłam doulę, aby przyjechała do szpitala po moje łożysko. Cztery dni po porodzie miałam do dyspozycji słoiczek z 181 kapsułkami. Poprosiłam o opcję "surową" - łożysko nie jest gotowane, ale suszone w niskiej temperaturze i potem mielone, a proszek zamykany w kapsułki. Tak przygotowane łożysko nie traci swoich właściwości, ale też nie można przechowywać go przez lata w zamrażarce, jak w przypadku kapsułek z łożyska poddanego obróbce cieplnej.

Moje kapsułki były przygotowane tylko i wyłącznie z mojego łożyska. To ważna informacja, bo wiem, że np. w USA miesza się proszek z łożyska z ziołami i kobiety różnie na to reagują. Zioła mogą być uczulające, więc dla mnie to nie byłaby dogodna opcja, zresztą prawdą jest, że niektórym kobietom nie służą nawet te kapsułki z czystym łożyskiem. Nie ma tu zasady one size fits all (jeden rozmiar pasuje wszystkim).




Kapsułki należy przechowywać w lodówce i wtedy spożyć w ciągu 6 miesięcy, albo zamrażarce przez 1 rok. Spożywać między 1-6 kapsułek dziennie, w zależności od zapotrzebowania. Ja zażywałam 6 kapsułek tylko w dniach, gdy zauważałam, że produkcja mleka nie nadąża za wymaganiami naszego syna i zauważyłam poprawę w ilości produkowanego pokarmu. W przeciwnym razie brałam 3 dziennie, ale bywały dni, że zapominałam o nich.

Średnio z łożyska można uzyskać między 100 a 200 kapsułek. Ja miałam ich 181, czyli przy regularnym zażywaniu zapas na ok. 4-8 tygodni. 4 tygodnie, to okres, w którym praktycznie zupełnie zregenerowałam się po trudnym doświadczeniu naturalnego porodu bez środków znieczulających. Czy za sprawą kapsułek? Tego nie wiem, pisałam Wam, że traktuję całą sprawę jak totalny eksperyment, nie mam porównania do okresu połogu bez kapsułek, bo to moje pierwsze tego typu doświadczenie. Być może to efekt placebo. 

Pewne jest, że poziom żelaza wrócił mi do normy. Pewne jest, że poza tym, że płakałam kilka razy ze zmęczenia (pierwsze 5 dni po porodzie to był dla mnie dramat w sensie fizycznym - trzęsłam się cała po przejściu 20 metrów, albo staniu 15 minut w kuchni, a całe życie byłam osobą sprawną i wytrzymałą), to nie doświadczyłam baby blues, czyli spadku samopoczucia psychicznego, które może prowadzić do depresji poporodowej. Dodatkowo położne były w szoku, jak szybko obkurcza mi się macica. Po paru dniach po porodzie macicę miałam już regularnych rozmiarów, a i fałda brzucha się zmniejszyła rewelacyjnie, pozostałam jedynie z oponką tłuszczu do zrzucenia, ale tu pomoże tylko fitness. ;)




Kapsułki przechodzą przez gardło, tak jak każde inne tabletki. Mają specyficzny, mięsny zapach, ale słabo go czuć podczas zażywania, jedynie, gdy zapuści się nos w opakowanie. 

Moim łożyskiem zajęła się Ruth Willis - osoba bardzo ciepła, pomocna i otwarta na potrzeby klientek. Polecam jej serwis, gdyby ktoś z północnej Anglii potrzebował usług douli.

To chyba na tyle. Jeśli macie pytania, to chętnie odpowiem.

--
Pozdrawiam i do następnego razu!

Karolina

piątek, 2 maja 2014

Powrót do formy po ciąży. Publiczna deklaracja, o!

Czas na publiczną deklarację, abym czuła większą presję. :P

W ciąży przytyłam 16kg. Dobre wieści są takie, że nie dorobiłam się ani pół rozstępu (juhu!), a rozciągnięta na brzuchu skóra wróciła na swoje miejsce, tyle, że została mi mała opona tłuszczu. W 6 tygodni po porodzie zeszło mi już 8kg, nie ćwiczyłam, spacerowałam nieco z wózkiem i tyle. Nie ograniczałam jedzenia, bo karmię piersią i to byłoby nierozsądne, a i jestem głodna co 2-3 godziny. Ale fakty są takie, że od 2 tygodni waga stoi jak zaklęta, a mój apetyt nie słabnie. Od poniedziałku wracam na Zumbę dwa razy w tygodniu, a w wakacje lub wczesną jesienią chcę zrobić uprawnienia instruktorskie. :) I muszę się pilnować z cukrem, bo z tego zmęczenia i nieregularnego jedzenia (nie mam stałych pór przy młodym - kolejne postanowienie - zorganizować się lepiej, abym jadła regularnie) sięgam po słodycze, aby mieć szybki strzał energii.

Plan taki - mniej słodyczy, więcej ruchu. W miarę możliwości szybkie i intensywne treningi ze sztangą w domu. Do zrzucenia 8kg, no może 10kg jak się uda. Nie będę się ślepo trzymać wagi, bo mięśnie ważą więcej niż tłuszcz i jeśli uda mi się osiągnąć zadowalającą sylwetkę, to waga nie będzie mieć aż takiego znaczenia.



Termin: 5 lipca, bo wtedy jedziemy na tydzień do Kornwalii, a ja nie chce inwestować w nowe Levisy czy w ogóle inne części garderoby, którą i tak musiałam uzupełnić przez karmienie piersią (o czym mam nadzieje za parę dni). W związku z powiększeniem się biustu do miseczki G/GG (true story!) musiałam także zainwestować w nowy porządny biustonosz do ćwiczeń. Wybór był dość oczywisty: Shock Absorber, który daje niezłe wsparcie w przeciwieństwie do wielu pseudo sportowych biustonoszy na rynku.
 
Tak więc ruszam tyłek i mam nadzieję zobaczyć efekty za parę tygodni. 



A Wy macie podobne postanowienia przed latem/urlopem/po ciąży? :) Czy może zjecie każdego, kto skomentuje Waszą figurę? ;)

--
 Pozdrawiam i do następnego razu! :)

Karolina